Koszyk

×

Nasze Ulubione Historie… o miłości – Renata i Rafał Targosz

Danie

Miłość to ogromna siła, która kształtowała historię, zmieniała losy małe i duże, zainspirowała niejedno dzieło i przedsięwzięcie. Celebrujemy ją cały rok, tak powie gros zakochanych. Jest jednak jeden dzień w roku, kiedy czerwone serduszka są wszechobecne, a wszystkie stoliki w restauracjach wypełnione. Dla nas Walentynki stały się pretekstem, aby zapytać zakochane pary z naszych Ulubionych Adresów o ich miłosne historie. 

– To była jesień 1994 roku. Nie istniejąca już restauracja na krakowskim Rynku. 19-latka stawiająca swoje pierwsze kroki na sali restauracyjnej. Na kuchni 23-latek, świeżo po powrocie z Ojczyzny Escoffier’a. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Fascynacja dwojga młodych ludzi, niezależna jeszcze wtedy od świata gastronomii – wspomina z uśmiechem Renata Targosz, która dziewiętnaście lat później stworzyła z mężem Rafałem krakowską restaurację ZaKładka Bistro de Cracovie. Wtedy to oboje poczuli, że są dojrzali, doświadczeni i gotowi do podjęcia kolejnego ogromnego wyzwania. – Ponieważ nasza córka była już wtedy prawie dorosła, ZaKładka stała się naszym kolejnym dzieckiem i domem zarazem – wyznaje Renata Targosz. 

ZaKładka

Małżeństwo stworzyło również w pracy zgrany duet zawodowy. – Nie ma między nami przepychanek i współzawodnictwa. Nigdy nie było. Funkcjonujemy raczej na zasadzie stymulacji drugiej osoby, czasem w formie wsparcia, czasem konstruktywnej krytyki. Są ustalone role, zadania, które każde z nas akceptuje. Dlaczego? Ponieważ znamy swoje umiejętności i możliwości, wiemy w czym jesteśmy dobrzy, a w czym nie. Trochę trudno nam wyobrazić sobie pracę bez siebie. Jesteśmy ze sobą bardzo związani. To są takie trudne do opisania zależności psychofizyczne. A może tak właśnie można zdefiniować miłość? – zastanawia się Renata Targosz.

ZaKładka

Restauracja, która wymaga wielu poświęceń i uwagi to duże wyzwanie. Renata Targosz wspomina, jak oboje z Rafałem musieli od nowa definiować siebie i swoje role. – Ufamy sobie, jesteśmy dla siebie jak kumple i najlepsi przyjaciele. To oczywiste, że też się kłócimy i mamy ciche godziny. Ale szybko o tym zapominamy, wiemy, że wynika to z nagromadzenia stresu, a nie głębokich różnic między nami – mówi Renata Targosz, podkreślając, że kiedy wracają do domu, zrzucają z siebie ciężar dnia codziennego. – Jesteśmy po prostu mężem i żoną –  podsumowuje Renata.

Quique da Costa
Quique da Costa

Nie znaczy to jednak, że restauracja nie pojawia się w rozmowach. –  ZaKładka to część naszego życia rodzinnego, nasza pasja. Prawdą jest, że potrzeba „wyłączenia głowy” czasem się pojawia. Mówimy sobie: „Stop! Nie rozmawiamy o pracy!”, by po godzinie rozmawiać o tym, co Rafał zaplanował za pół roku, a tworzyło się w jego głowie od ostatnich miesięcy. ZaKładka jest zaraz po 23-letniej córce Magdalenie oraz 11-letnim piesku Westie’m naszym trzecim „dzieckiem”. Scena restauracyjna jest na tyle fascynująca, że możemy o niej rozmawiać godzinami. Do ZaKładki podchodzimy osobiście. Trudno więc utworzyć linię oddzielającą rzeczy osobiste od zawodowych. Nasze życie to nasza profesja. W tym się spełniamy –  przyznaje Renata Targosz.

ZaKładka

Patrząc wstecz współtwórczyni ZaKładka Bistro de Cracovie przyznaje, niemalże ćwierć życia i pracy zawodowej wiele zmieniło w podejściu do życia, kuchni, gastronomii oraz siebie nawzajem. –  W tym roku będziemy obchodzić 24. rocznicę ślubu –  wyznaje Renata Targosz. –  Sięgając pamięcią wstecz widzimy dwoje zakochanych w sobie, pełnych pragnień i marzeń idealistów, wkraczających w życie bez bagażu doświadczeń, za to idących drogą po części szaleństwa. Potem doszły kompromisy, wspólne pokonywanie przeszkód, początki naszego wspólnego życia nie były łatwe. Gastronomia towarzyszyła nam przez całe wspólne życie, a że jest to ciężki kawałek chleba, niewątpliwie sprowadziła nas kilka razy do rzeczywistości, a jednocześnie mocno utwardziła nasze charaktery. Przez wszystko przechodziliśmy i przechodzimy razem. To bardzo zbliża i wzmacnia obopólny szacunek. Życie trochę zweryfikowało, szczególnie nasz młodzieńczy idealizm, ale pewne cele udało się osiągnąć i pewne marzenia spełnić. Czy coś pozostało z naszej młodości? Tak, miłość. Może już nie tak szalona i beztroska, ale za to oprawiona w ramy dojrzałości i oddania –  podsumowuje z uśmiechem Renata Targosz.

TEKST: MAGDALENA KACZYŃSKA
ZDJĘCIA: MAŁGORZATA OPALA, PRYWATNE ARCHIWUM RENATY TARGOSZ

Zobacz także