Rozpościerający się stąd widok na Zatokę Tallińską nie jest rzecz jasna jedynym powodem, dla którego warto się tu wybrać. Przede wszystkim należy się tu pojawić dla tutejszej kuchni. Choć musimy też uczciwie przyznać, że same restauracje w połączeniu z otoczeniem są jednym z najpiękniejszych miejsc, jakie dotychczas odwiedziliśmy.
W tym roku po raz kolejny NOA Chef’s Hall uznano za najlepszą estońską restaurację. A co więcej, o czym można się dowiedzieć z najnowszej edycji prestiżowego skandynawskiego przewodnika White Guide 2017, po raz pierwszy w historii najlepsza restauracja w Estonii uplasowała się na wyższej lokacie niż najlepszy lokal w Finlandii, co było nie lada powodem do dumy dla tego niewielkiego państwa.
NOA otworzyła swoje podwoje w 2014 roku jako pierwszy od dwudziestu pięciu lat obiekt w Tallinie, który zaprojektowano wyłącznie w celach restauracyjnych. NOA i NOA Chef’s Hall to w zasadzie dwa oddzielne lokale lub – jak czasem się je określa – restauracja w restauracji.
Budowa trwała rok. Początkowo planowano, by lokal stanął obok wiekowego jesionu, rosnącego na działce. Przez przypadek i ku przerażeniu właścicieli ścięto go jednak w trakcie prac budowlanych. Dzisiaj w tym miejscu rośnie kolejny jesion. Rzuca on cień na wspaniały przeszklony taras, który szczególnie latem robi furorę wśród gości.
Już w sześć miesięcy po otwarciu NOA Chef’s Hall została okrzyknięta najlepszą restauracją w Estonii. Nie inaczej było w ubiegłym roku. – Tak, sukces od samego początku – potwierdza goszczący nas na kolacji Martii Siimann, jeden z trzech wspólników obok Marka Zukkera i executive chefa Tõnisa Siigura. Trio właścicieli ma jeszcze restaurację OKO Resto w Kaberneeme oraz Tuljuk, najmłodsze dziecko, które znajduje się niedaleko tallińskiej starówki.
Początkowo właściciele planowali, by uczynić z NOA swobodniejszą, rodzinną restaurację, taką, jaką jest właśnie OKO Resto, którą również uznano za najlepszą w kraju, oczywiście w swojej kategorii. – Kiedy ruszyliśmy z NOA, spostrzegliśmy jednak, że goście, którzy do nas przychodzili, z reguły zostawiali dzieci w domu, by pobyć wyłącznie w towarzystwie dorosłych – śmieje się Martii.
Budynek, w którym mieści się ta pięknie wystylizowa-na restauracja, zdobył liczne nagrody za innowacyjnyi przemyślany design. Odpowiadał za niego po części Martii, który studiował i wzornictwo, i ekonomię. Dzięki temu, że lokal ma kilka poziomów, z każdego stolika rozciąga się widok na morze, co w zamyśle ma odzwiercielać odwieczny związek człowieka z wodą. Jeśli zaś chodzi o kuchnię, nie ma żadnego konkretnego wiodącego konceptu. NOA Chef’s Hall to z kolei restauracja w restauracji o profilu private dining. Serwuje się tutaj pięcio- lub siedmiodaniowe menu degustacyjne, które komponują wspólnie executive chef Tõnis Siigur i head chef Orm Oja.
Najlepsze punkty obserwacyjne to miejsce przy barze lub przy stoliku znajdującym się najbliżej kuchni. To właśnie stąd można najdokładniej śledzić kuchenny teatr. Przy odrobinie szczęścia może też się udać zamienić kilka słów z kucharzami. Jednak bez względu na to, gdzie się siedzi, obsługa w NOA Chef’s Hall jest absolutnie wzorcowa. Kelnerzy, sommelier i kucharze pojawiają się na zmianę przy stolikach gości i udzielają wszystkich informacji niezbędnych do tego, by wizyta w tym miejscu była jeszcze bogatszym przeżyciem. I choć jest to restauracja fine dining, panuje tu swobodna atmosfera – białych obrusów brak. Executive chef a zarazem jeden z właścicieli Tõnis Siigur, nim otworzył z partnerami pierwszy lokal OKO, pracował w wielu estońskich restauracjach, a także wiele stażował w Niemczech, Francji, Finlandii i Danii. Styl serwowanych tu dań właściciele określają jako global eclectic. The World’s 50 Best Restaurants doceniła NOA Chef’s Hall, umieszczając ją w kategorii „odkrycie”, co oznacza, że lokal ten jest wart szczególnej uwagi w 2017 roku.
Jeśli chodzi o przyszłość, to pojawia się pytanie, czy działalność pracowitego tria właścicieli zakończy się na OKO, NOA, NOA Chef’s Hall i Tuljaku? Raczej nie, wnioskujemy z rozmowy z Martim, który zapala się niespodziewanie, widząc ostatni numer FOOD & FRIENDS. – Bali? To chyba moje ulubione miejsce na świecie. Brałem na tej wyspie ślub, znam doskonale wiele miejsc i nawet rozważałem otwarcie tam restauracji. Gdy powstała NOA, sądziliśmy, że na tym poprzestaniemy. Ale sami widzicie, rok temu stworzyliśmy Tuljak, to dlaczego nie Bali? – śmieje się Martii.
Półtora miesiąca później rozmawiam z nim ponownie i okazuje się, że nowa restauracja ma otworzyć swe podwoje już w kwietniu tego roku. Martii nie chciał jednak zdradzić ani miejsca, ani nazwy, ani menu. Wyjawił jedynie, że nie będzie to jednak jeszcze na Bali.
TEKST: CAMILLA HULTQVIST
ZDJĘCIA: MAŁGORZATA OPALA
Artykuł pochodzi z 33 numeru magazynu FOOD & FRIENDS