W wysublimowanym showroomie marki Gaggenau spotykamy się z gospodarzem tego miejsca prezesem zarządu BSH Polska Konradem Pokutyckim. Firma znana z takich marek jak wspomniany Gaggenau, Bosch oraz Siemens jest największym w Europie producentem sprzętu AGD. Przedsiębiorstwo obecne jest w Polsce od ponad ćwierćwiecza i może się pochwalić wieloma inwestycjami w naszym kraju, w tym zlokalizowaną w Łodzi największą na naszym kontynencie fabryką sprzętu gospodarstwa domowego.
Zgodzi się pan zapewne, że Gaggenau to wyjątkowa marka w grupie?
Jest to perła pod wieloma względami, zarówno pod względem historii, jak i jej rozwoju, który trwa już od 330 lat. Marka wyrosła z ogromnej tradycji i pasji tworzenia. A z pasji powstają rzeczy wspaniałe, dopracowane, rzemieślniczo dopieszczone, ze wspaniałym designem. Nie bez powodu z Gaggenau korzysta wiele znanych postaci, szefów kuchni, a także restauracji. Jej sprzęt oferuje nieoczywiste rozwiązania, których nie ma w produkcji seryjnej. Tworzony w Niemczech jest wykańczany ręcznie. I właśnie także to rzemieślnicze wykończenie stanowi o unikatowości marki. Co więcej nie bez znaczenia jest, że od początku była ona związana z urządzeniami, w których się przygotowuje posiłki. Gotowanie, pieczenie, parowanie – to coś, na czym Gaggenau został zbudowany. Wraz z rozwojem marki, portfolio zostało rozszerzone o kolejne funkcje, takie jak chłodzenie, mrożenie czy wentylacja.
Marka Gaggenau stworzyła inicjatywę „Szanujmy to, co wyjątkowe” wspierającą rzemieślników z pasją, którzy ponad wszystko cenią jakość. Czy rzemiosło w krajach wysoko rozwiniętych ma według pana rację bytu. czy jest nadal potrzebne, czy to raczej dziś już moda?
Uważam, że rzemiosło jest to coś, co powinniśmy wspierać, a wraz z nim wspaniałych rzemieślników, ludzi z pasją, którzy szanują tradycję i chcieliby, aby europejska kultura była na świecie rozpoznawalna i ceniona, aby nie zanikła, a wręcz przeciwnie, rozwijała się. Mam nadzieję, że i kultura rzemieślnicza, i tworzenie z pasją pozwolą przetrwać tym tradycjom w Europie, że wrócą one do naszego życia codziennego. Część konsumentów już to zauważa, bo popyt na Gaggenau czy na unikatowe rozwiązania w kuchni jest ogromny. To właśnie rzemieślnicy tworzą naszą markę, dzięki czemu jej produkty są tak wysublimowane. Wiele osób to docenia i jest skłonne zapłacić wyższą cenę za tę wysoką jakość. Czy więc jest to Gaggenau w kuchni, czy inne produkty rzemieślnicze, czy rolnicze tworzone z pasją, mamy ogromną szansę na to, aby Europa mogła kontynuować rozwój tych tradycji i coraz bardziej je eksponować.
Jeden z projektów, które wspiera Gaggenau, jest związany właśnie z rolnictwem i dotyczy producentów oraz ich pracy nad zachowaniem ras, dawnych odmian zbóż czy tradycyjnych metod upraw. Ten kierunek jest także od jakiegoś czasu wspierany przez wielu szefów kuchni. Są jednak i sceptycy, do których zaliczają się również niektórzy naukowcy twierdzący, że naszym priorytetem powinna być walka z głodem na świecie, a nie na przykład wysoce subsydiowane rolnictwo, którego plony trafiają lokalnie na bogate europejskie stoły. Co pan sądzi na ten temat? Jakie działania mogą podjąć duże marki dla
całego świata?
Myślę, że zarówno działania lokalne, jak i globalne powinny być ze sobą w symbiozie. Jedno nie wyklucza drugiego. Wspieramy lokalne rolnictwo, dążymy do bardziej ekologicznej, zrównoważonej produkcji. Z drugiej strony pracujemy nad stworzeniem nowoczesnych technologii, przykład systemu czujników, które pozwalają zwiększyć ilość upraw, automatycznie sterując nawadnianiem pól i chronić przed niekorzystnymi warunkami pogodowymi. Ze starych odmian roślin, które teraz mogą wydać się fanaberią, być może skorzystamy w przyszłości, aby produkować więcej żywności, ponieważ są one bardziej odporne. Natomiast szereg zaawansowanych rozwiązań technologicznych, które pozwalają uchronić uprawy i dać dużo wyższe plony, może zostać kiedyś wykorzystana przez kraje rozwijające się. Te wysokiej klasy technologie są zwykle na początku dość kosztowne i stosowane w krajach bogatych. Z czasem jednak tanieją, zyskują zastosowanie masowe i mogą być wykorzystywane na terenach, które muszą wyżywić wielu mieszkańców. Zatem istotne jest jednoczesne myślenie o obu tych obszarach działania.
Z badań przeprowadzonych przez jedną z samochodowych marek premium, należącą również do niemieckiego koncernu wynika, że dziś dla wielu młodych ludzi perspektywa posiadania własnego auta nie jest czymś ważnym. W odpowiedzi na to np. Audi, choć jest marką premium, angażuje się w Polsce w projekty „car sharingowe”. Czy gdy pomyśli pan o waszej najbardziej luksusowej marce w portfolio firmy, czyli Gaggenau, nie ma pan obawy, że podobne tendencje mogą się również pojawić w wypadku tego typu sprzętu?
Wydaje mi się, że mimo trendów takich jak „convenience”, czy „sharing”, które szybko się rozwijają w Polsce i na świecie, każdą branżę trzeba traktować z osobna. Naturalną tendencją jest współdzielenie rowerów, hulajnóg i samochodów, szczególnie tam, gdzie jest największy na to popyt, czyli w dużych miastach, metropoliach. Jest to dobry trend. Sprzyja ekologii, przyczynia
się do ograniczenia ruchu w mieście. Dzięki niemu miasta stają bardziej przyjazne dla mieszkańców. Natomiast patrząc na AGD, nie tylko na markę Gaggenau, ale i szerzej, obserwujemy rozwój rynku. Nawet teraz, w czasie tak trudnym dla gospodarki, popyt na urządzenia AGD rośnie i to rośnie bardzo szybko. Zaraz po trudnej końcówce marca i początku kwietnia rynek się podniósł z ogromną dynamiką. Przewidujemy, że w tym roku rynek urządzeń gospodarstwa domowego wzrośnie nawet o kilkanaście procent, zarówno w dziale dużych, jak i małych sprzętów. Oznacza to, że gotowanie, przygotowywanie posiłkówi spotkania przy stole są dla ludzi niezwykle ważne. Cieszy nas, że możemy być częścią tej branży, współtworzyć urządzenia, kreować i odpowiadać na potrzeby konsumentów.
Czy zauważył pan już w Polsce tendencję do rezygnacji z kupna mieszkania na własność na rzecz wynajmu, a co za tym idzie ograniczenie inwestycji w sprzęt podczas urządzania domu?
Rynek polski wciąż nie notuje tego trendu, który jest zauważalny w Europie Zachodniej. Młodzi ludzie wciąż wśród swoich priorytetów wymieniają zakup mieszkania na własność. Jest to dla nich niezwykle ważny życiowy krok. A kiedy ma się już to swoje wymarzone lokum, dużo łatwiej o decyzję o zakupie dobrej jakości sprzętu na lata, o inwestycji w to, co do mnie należy. Wybieramy wtedy urządzenia nowocześniejsze, bardziej zaawansowane technologicznie, z bogatszym wyborem funkcji, jak choćby połączenie piekarnika z parowarem. Być może, kiedy Polska się rozwinie do poziomu gospodarczego np. Włoch, wynajem mieszkań stanie się popularniejszy. Jest to jednak trend, który dziś zaledwie kiełkuje. Najem instytucjonalny to nikły procent. Co więcej w statystykach widzimy, że stanie się on znaczący dla rynku dopiero za kilkanaście lub więcej lat.
Otrzymał pan na początku roku tytuł „Łodzianina Roku”. W jednym z wywiadów dziennikarz przewrotnie spytał pana, gdzie stanie statuetka, którą pan otrzymał. Na pralce czy na zmywarce? Gdzie zatem stanęła?
Statuetka stanęła w firmie, ponieważ nie jest to tylko moja zasługa. Wszyscy pracowaliśmy na to ciężko przez wiele lat. W Łodzi jesteśmy obecnie największym pracodawcą. Bardzo szybko się rozwijamy, rokrocznie inwestujemy ogromne środki. Jesteśmy także obecni w życiu miasta w każdym jego aspekcie. Mamy nie tylko spore zatrudnienie w produkcji, ale i w zespołach badawczo-rozwojowych. Łódź to także obszar usług wspólnych, tak zwanych „shared services”, które obecnie w Polsce dynamicznie się rozwijają. Nasze zespoły pracują dla całego świata. W ramach umowy ramowej współpracujemy z Politechniką Łódzką. Równie blisko współpracujemy z Uniwersytetem Łódzkim. 1 października tego roku został otwarty nowy kierunek studiów związany z automatyzacją działań i procesów, którego jesteśmy jednym z patronów. Nasze koleżanki i nasi koledzy będą tam prowadzili wykłady. Wielu studentów znajduje u nas pracę w zespołach usług wspólnych. Są to osoby wszechstronnie wykształcone, mówiące kilkoma językami obcymi, z wiedzą obejmującą kilka dziedzin, takich jak księgowość, IT. Jesteśmy zaangażowani społecznie. Na terenie Łodzi wspieramy cztery ośrodki, w tym trzy świetlice i szkołę, które zostały stworzone, aby pomagać dzieciom z ubogich rodzin i wyrównywać ich szanse. Podobne działania na rzecz lokalnej społeczności prowadzimy we Wrocławiu i Rzeszowie, gdzie także mamy fabryki. Podczas pandemii zaoferowaliśmy również dla ratowników i szpitali w całej Polsce sprzęt za ponad milion złotych. Trafił on do kilkudziesięciu potrzebujących placówek. Nagroda, która trafiła do moich rąk, jest zatem odzwierciedleniem wszystkich tych trwających już 25 lat działań i jest dla nas wszystkich wyjątkowa.
TEKST: IGOR GRZESZCZUK
ZDJĘCIA: MAŁGORZATA OPALA, SZYMON BRODZIAK
Artykuł pochodzi z 48. edycji FOOD & FRIENDS, w której także przeczytacie o kolacjach dla Wspaniałych i inicjatywie TOUR de FRIENDS.